środa, 21 maja 2014

70. rocznica bitwy o Monte Cassino

18 maja minęła 70 rocznica jednej z najbardziej krwawych bitew II wojny światowej - bitwa o wzgórze Monte Cassino. Zdobycie tego wzgórza przerwało Linię Gustawa, co umożliwiło dalszą drogę wojsk alianckich w głąb Włoch - do Rzymu.
My również uczestniczyliśmy w obchodach (z. Adam Szczuko wyw., Jakub Weber, Daniel Mroczkowski i Robert Gabryelski) wraz z 20 innymi skautami z PuSZczy i 25 harcerkami z BluSZcza.
Wyjechaliśmy w czwartek o 15 pociągiem do Bydgoszczy, gdzie mieliśmy czekać na autokar.
Takich zdjęć ma każdy po kilka :p
Niektórzy już na początku nie wytrzymywali presji

W niedzielę podczas uroczystości razem z harcerzami ZHP i ZHR m. in. pełniliśmy warty przy grobach poległych w bitwie żołnierzy. Dzień wcześniej zastęp uczestniczyliśmy w spotkaniu z żyjącymi bohaterami bitwy.
W drodze powrotnej skauci zwiedzili Rzym oraz wspólnie modlili się z harcerzami ZHP podczas mszy św. w bazylice św. Piotra. 




W uroczystościach oprócz Kombatantów wzięli udział m. in. premier Donald Tusk, książę Henryk z Walii czy córka poległego gen. Andersa - Anna Anders. 
Ogromne podziękowania należą się Urzędowi ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych skąd otrzymaliśmy dofinansowanie na wyjazd.



niedziela, 23 lutego 2014

Zbiórki obiadowe

Kolejnym zadaniem na Cykl II było zrobienie dwóch zbiórek obiadowych, u któregoś z harcerzy. Do stołu mieli zasiąść harcerze jak i oczywiście rodzina gospodarza.
Obiad u Daniela:

Krzątanina w kuchni ;)
A tu już gotowe pyszne leczo. Jeszcze tylko modlitwa!

A tu kolejny obiad. U Kuby:

Spaghetti
Omnomnomnom

niedziela, 2 lutego 2014

Sanki :D

Czuwaj!

No więc jednym z naszych zadań na cykl II było wybudowanie sanek... Zadanie za 55pkt, no to jakże go byśmy mogli nie zrobić?
Budowaliśmy je jakieś 3 zbiórki, ale jakby tak czas na nie poświęcony zebrać, to nie więcej jak 5h.

Tak, tak, efekt powalający xD Mieści się 6 osób lub 4 + bagaże.
Gdy poszliśmy je wypróbować, na dość stromą górkę, to niestety się złożyły :p Ale jedna osoba zjechała.
Poniższy wykres wszystko wyjaśni:

Ma się ten talent :D


Ale zadanie wykonane! Było trzeba zbudować sanki, o działaniu nie było mowy... Zresztą zadziałały, Bartek zjechał ;p
Może jak nie będzie co robić, to je naprawimy... Ale już porządnie, żeby działały według zamierzeń.


z. Adam Szczuko

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Funkcje na rok działań 2013/2014

Postanowiliśmy, że przed EuroJam'em funkcje z powrotem przejmą weterani danej dziedziny, aby na EJ  wszystko poszło jak najlepiej.
Tak więc:
Kuba (czołowy) - zast. kucharza, mistrz orientacji, reżyser; korespondencja pokojowa (od 2014)
Daniel - kucharz, wodzirej;
Robert - liturgista, sanitariusz; zaopatrzenie
Kordian - botanik, topograf; kwatermistrz
Bartek - zaśpiewajło
Pionierami są wszyscy ;)

sobota, 19 października 2013

Kolejny Rajd Rowerowy 19.10

Rajd rowerowy zaliczony. W sumie przejechaliśmy około 25 kilometrów. Wyruszyło nas 4, wróciło na szczęście też tylu (choć jeden w drodze powrotnej się trochę poobijał :p )
Trasę zaczęliśmy pod szkołą w Mostach, stamtąd do McDonalda na Morskiej w Gdyni i z powrotem ;)



z. Adam Szczuko

niedziela, 1 września 2013

No i po obozie!

Witajcie!

No i minęły 3 dni od powrotu z naszego drugiego obozu! Nie powiem, było ciężko i chyba każdy z chłopaków to potwierdzi ;) Na obozie byłem ja, Daniel, Kordian i Kuba i 7 innych zastępów. No to w skrócie co robiliśmy:

Dzień I - przyjazd ok. 13. Znalezienie miejsca na fort, przywiązanie głównych żerdzi; apel rozpoczynający obóz;
Dzień II - budowa fortu, już w nim śpimy!;
Dzień III - ukończenie budowy fortu i urządzenia obozowego (naszym była latryna);
No i dalej nie pamiętam :D Było tak, hmm, coś pomiędzy świetnie a fantastycznie, że nie pamiętam co danego dnia robiliśmy.
Łatwiej mi może będzie napisać według konkurencji:

  • Pionierka - jak pisałem wyżej, pierwsze 3 dni. Nie zbudowaliśmy tego co naszkicowaliśmy, ale było nie najgorzej. Ta wstążka powędrowała do SZ (nie pamiętam numeru ;p ) Kozica, który to o tę wstążkę prowadził długo bój z SZ 53 Szerszeń. Została również przyznana druga wstążka za pionierkę, ale była ona dla zastępów, które były pierwszy raz na obozie. Niestety, zwycięzcy nie pamiętam ;/
  • Pionierka obozowa - latryny, prysznice itp. Zwycięzca ...? xD
  • Liturgika - Wiadomo, Msze Święte były codziennie. Tę wstążkę otrzymał SZ 107 Raniuszek
  • INO - ta wstążka nie została przyznana, ponieważ były złe warunki pogodowe i nikt, ani żaden z zastępów nie miał ochoty w taką pogodę biegać po lesie...
  • Eksplo - Opiszę w osobnym poście. Tę wstążkę wygrał SZ 53 Szerszeń.
  • Olimpiada - wstążka nie przyznana z powodu nie dokończenia zawodów (warunki pogodowe :/ )
  • Wielka Gra - Również w osobnym poście. Wygrał SZ Lejeń... A nie, sory. Jeleń >.<

Wygrana obozu - Skromnie pisząc, kto inny jak nie my mogliśmy ją wygrać? :p Druh powiedział, że było w naszym zastępie czuć tego prawdziwego harcerskiego ducha. Może i tak. Ja tam nie wiem, ja się myłem (taki suchar) xD
Druh mówił również, że pierwszy raz mu się zdarzyła sytuacja, że było 8 zastępów i każdy z nich dostał po jednej wstążce... Niby wszystko po równo, ale to ponoć biała wstążka jest najwięcej warta :D
Podsumowując było zajedwabiście ;) Nie wiem czy to możliwe, ale mam nadzieję, że we Francji będzie jeszcze lepiej :D


z. Adam Szczuko

poniedziałek, 6 maja 2013

Biwak, Stary Kraków 27 - 29.04.13

      No więc biwak... Nowe zastępy, my + 3 inne zastępy, SZ 91 Wilk i SZ Orzeł z Kamienia Pomorskiego oraz SZ Bóbr z Sopotu. Był również nowy przyboczny, Jaś. Od nas pojechałem ja, Przemek, Daniel, Kuba i Kordian.
      Gdy wsiedliśmy do samochodu przy dworcu zaczęło lać, a gdy dojechaliśmy pod jakiś stary kościół wysiedliśmy i początkowo nie wiedzieliśmy jak dojść na miejsce. Druh nie mógł dodzwonić się do ks. Bartka bo zasięg słaby, ale w końcu się dodzwonił i po kilku minutach ksiądz podjechał po nas. Po chwili byliśmy na miejscu.
      Duża polana, a przy bramie wielka stodoła, w której mamy spędzić noc. Szybko przebraliśmy się w suche rzeczy, wspólna modlitwa i do spania!
      Wstaliśmy jakoś przed 10, zjedliśmy śniadanko, rozbiliśmy namioty i poszliśmy na "prywatną" Mszę Świętą.
      Po Mszy, każdy zastęp otrzymał grę do przygotowania, a jako że z Bobra były tylko 2 osoby, dołączyli oni do nas. I tak:
- SZ Wilk - "Skarb i azymut" - Polegała ona na przejściu odpowiedniej ilości kroków na dany azymut, a na koniec powinno się dojść do określonego miejsca, "skarbu".
- SZ 91 Orzeł - "Labirynt" - Był ułożony "labirynt", jedna osoba z zastępu zakładała opaskę na oczy i stawała na jego początku. Druga osoba z zastępu kierowała tą osobą, ale dla utrudnienia - kierunkami świata. Oczywiście na czas.
- SZ 93 Wilk - "Lisia nora" czyli bieg z szyframi - Konkurencja również na czas. Jest umieszczona kartka, a na niej zaszyfrowana instrukcja, jak dojść do kolenego punktu. Początkowo szyfry były łatwe, ale dalej... Zastępy miały problem, więc im po podpowiadałem, druh i Jaś jakoś przebrnęli(ale im też musiałem raz pomóc :D ). Mieli problemy dlatego, że my mieliśmy Ksiegę Szyfrów, a oni - nie :p
      Po grach obiad, pierwszy, który nam nie wyszedł (ryż był niedogotowany).
      Gdy wszyscy zjedli, z większym lub mniejszym smakiem, każdy zastęp dostał mapę ze strzałką, która wskazywała kierunek wędrówki. Na drzewach przy drodze w odległości 10 - 30m były porozwieszane tasiemki z numerami od 1 do chyba 25. Do tasiemek były dołączone pytania nt. Akcji pod Arsenałem.
      Szybko się zbieramy i biegiem. Liczy się czas! Po ok. 30 minutach byliśmy z powrotem z 22 karteczkami. No i znów, szybko odpowiadamy, bo się ściemnia. Poprawnie odpowiedzieliśmy na jakieś 17 pytań, za to otrzymaliśmy mąkę, taśmę i chusteczki. Z tego zrobiliśmy granaty.
      OK. Wszystko gotowe, druh nas woła. Od niego dowiadujemy się, że rozpoczyna się Akcja pod Arsenałem, a my jesteśmy gestapo. Oczywiście poruszenie i sprzeciwy, bo dlaczego to my mamy być tymi złymi? Za zadanie mieliśmy dojść z Rudym (był nim ks. Bartek) na koniec wąwozu ( jakieś 2km od obozu) i tam przesłuchać Rudego, zbudować nosze i przetransportować go na nich za bramę naszego obozu. Wzięliśmy latarki, sznurek, Rudego i poszliśmy.
      Rudy już na samym początku zaczął dopisywać, więc związaliśmy mu ręce. Jeszcze kilka razy próbował zwiać, ale nie dał rady. Po drodze wzięliśmy 2 żerdki na nosze. Gdy doszliśmy na miejsce było już ciemno.
      Trzech stało z latarkami na czatach, Kordian trzymał Rudego, Kuba Sz próbował wydobyć z niego jakieś info, a ja robiłem nosze. Postanowiłem zrobić trójkątne bo nie było innych żerdek. Gotowe. Rudego przywiązujemy do noszy i idziemy.
      Po jakiś 500 metrach zaczęliśmy się kłócić. Winne temu było zmęczenie, stres, ciemności i strach z obawy, że w każdej chwili mogli wyskoczyć Polacy. No i Rudy był taaaaki ciężki xD Siedzieliśmy tak z 10 minut, w końcu doszedłem do wniosku, że nie możemy przecież tak tu siedzieć, więc zrobimy tak: zostawiamy Rudego i idziemy. Jeśli przeżyjemy, wrócimy po niego. I tak zrobiliśmy.
      Szliśmy szybkim tempem, na Polaków natknęliśmy się jakieś 300 metrów od bramy obozowej. Chowali się. Myśleli, że nas zaskoczą, ale nie z nami te numery. Nie mieli szans się ukryć przed moimi latarkami z zoomem :D Mieliśmy ubaw z chłopaka, który ubrał kurtkę z odblaskami. Nazwaliśmy go Pan Odbalsk xD Zaczęli się wycofywać, ale po chwili Polacy stanęli przed nami w szeregu i zaczęli nas obsypywać granatami. Nie pozostaliśmy dłużni i dodatkowo zastosowaliśmy pozorowane ataki (szaaarżaaaa!). Dzięki temu wypchnęliśmy ich na polane, która była przed bramą.
      Tam rozpoczęła się prawdziwa walka, polegająca na zerwaniu taśmy życia z ramienia (papier toaletowy przyklejony taśmą). My, gestapowcy, mieliśmy po 2 życia, bo było nas dużo mniej. Z Polaków 2 życia miał tylko Jasiu, jako że był ich dowódcą. Akcja potoczyła się na opak do tej prawdziwej. Gestapo przetransportowało Rudego na miejsce i zwyciężyliśmy. A to dzięki taktyce :p
      Byłbym zapomniał, Rudy kilka razy nas przyprawiał o zawał, bo krzyczał w najmniej odpowiednich momentach, a do tego przecinał sznurki, którymi go wiązaliśmy (do dziś nie wiemy, gdzie miał nóż).
      Niedziela. O której wstaliśmy? Nie wiem. Zjedliśmy śniadanie, szybkie pakowanie rzeczy i biegiem do kościoła. Msza jak msza, z tym, że ksiądz nie omieszkał wspomnieć o naszym niedogotowanym ryżu z wczoraj ;p Po Mszy apel kończący obóz oraz uznanie SZ Wilk. Teraz już SZ 108 Wilk. Zaraz po Apelu szybko do samochodów i na Dworzec, a stamtąd prosto do Gdyni ;)


z. Adam Szczuko
PS: Było super, dzięki chłopaki :)